Jestem. Długo nic nie dziergałam, a to z powodu moich nowych pasji. Bardzo mnie wciągnęły pochłaniając sporą część mojego życia. Otóż odkryłam w sobie pasje do nauki języków obcych. Zaczęło się to jeszcze przed "pandemią", a w jej trakcie się ukazało w całej swojej formie. Trwa do dzisiaj.
Najpierw był to język portugalski, którego uczyłam się po angielsku, więc przypomnienie sobie angielskiego. Potem doszedł rosyjski, który miałam w szkole, więc się podciągnęłam na tyle, że przeczytałam wszystkie (dostępne w moim telefonie) dzieła mojego ulubionego Czechowa w oryginale, co dało mi dużo radości.
A w zanadrzu czaił się francuski, który postrzegałam jako coś niesamowicie trudnego do ogarnięcia. I ten francuski wciągnął mnie ogromnie. Uczę się go nadal, aktualnie "przerabiam" materiał leksykalno-gramatyczny z poziomu B2. Korzystam z wielu kursów, uczę się sama, jak na razie. Kiedy poczuję, że nadeszła właściwa pora, wykupię sobie jakieś konwersacje.
Wiem, że większość nauczycieli poleca konwersacje na początku nauki, ale u mnie to nie działa. Podobnie było z angielskim i portugalskim, które mam opanowane na poziomie komunikatywnym. Nie są mi potrzebne żadne certyfikaty, uczę się wyłącznie dla przyjemności, i to jest piękne.
Moje plany językowe są dużo większe. Po francuskim chcę jeszcze troszkę ogarnąć hiszpański i włoski. Jestem fanką języków romańskich! Jeśli wystarczy mi życia, to ostatecznie może jeszcze odświeżę sobie niemiecki, którego uczyłam się w liceum, a potem kompletnie nie miałam z nim kontaktu (poza jednym krótkim wypadem do Austrii).
Ostatnio na tapet pcha się coś zupełnie nowego dla mnie, ale nie mogę przestać o tym myśleć. Malowanie akwarelkami! Coś niesamowitego! Sama jestem ciekawa jak się z tym odnajdę.
A bientot!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz