niedziela, 25 stycznia 2015

Jak gotować kaszę gryczaną niepaloną?

Niedawno w pobliskim warzywniaku pojawiły się kasze sprzedawane na wagę. Po raz pierwszy zobaczyłam kaszę gryczaną niepaloną. Cena nie była wygórowana - coś około 3,80, więc kupiłam pół kilo na próbę.
Pierwsza próba ugotowania tej kaszy na sypko niestety się nie powiodła, ponieważ nie miałam pojęcia, że kasza niepalona wymaga więcej uwagi niż popularna palona i wyszło coś brejowatego o dziwnym zapachu. Pomyślałam: nigdy więcej. Ale w życiu może być różnie, więc: "Nigdy nie mów nigdy".
Dzisiaj podjęłam drugą próbę, i tym razem się udało! Po wpisaniu w google tytułu dzisiejszego wpisu trafiłam na tego bloga i zostałam zachęcona, że ta kasza rzeczywiście może być "zjadliwa".

Jak wobec tego gotować niepaloną kaszę gryczaną? Ja robiłam to tak:
Odmierzyłam 1 kubek kaszy, wypłukałam w zimnej wodzie i odsączyłam.
Dodałam 2 kubki wody z filtra i pół łyżeczki soli.
Postawiłam garnek na ogniu.
I teraz ważna rzecz - nie przykrywać garnka, obserwować jak się zaczyna gotować. Ta kasza, w odróżnieniu od palonej, bardzo lubi kipieć! Za pierwszym razem nie dopilnowałam jej i wykipiała na tym etapie gotowania. Tym razem byłam czujna. Kiedy zaczęła się gotować - zmniejszyłam płomień i pozwoliłam jej gotować się kilka minut, około 5.  Wyglądało to tak:

Następnie maksymalnie zmniejszyłam płomień i przykryłam garnek. Pozwoliłam kaszy gotować się około 20 minut. W tym czasie wspaniale wchłonęła wodę. Zdjęłam garnek z palnika i owinęłam w kołdrę na jakieś 20 minut. Po tym czasie kasza wyglądała tak:

Pachniała też nie najgorzej, a na talerzu wyglądała tak:
Jest jaśniejsza i delikatniejsza w smaku od palonej. Chyba się polubimy :)

Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek popełnię wpis kulinarny, a jednak... :)
Na froncie dziewiarskim aktualnie jestem na etapie łapania wizji - nie do końca wiem jak ma wyglądać sweterek, który chcę zrobić. Kilka gotowych rzeczy mam do pokazania, ale pogoda i okoliczności nie sprzyjają robieniu zdjęć.